czwartek, 2 czerwca 2011

Początek

Po tygodniu wytężonego czekania wreszcie przyszła paczka. Wysyłka się w ogóle opóźniła, bo podobno Plistospilota zaczęły wylinki (z L2 na L3) i trudno było ryzykować, że będą linieć podczas transportu, jeden wstrząs i byłaby katastrofa.

Wreszcie paczka przyszła. Odebrałem ją wyrwany gwałtownie ze snu o siódmej rano, odpakowałem jeszcze trzęsącymi się rękami i oczom moim wytęsknionym ukazał się tenże widok:



W paczce było, zgodnie z zamówieniem, 6 sztuk Plistospilota guineensis L3 i 6 sztuk Rhombodera basalis L2. Aha, zwróćcie uwagę na podgrzewacz (heat pack) wciśnięto między styropian a pudło (po prawej) - nie ma to, jak profesjonalna wysyłka! W końcu nawet latem temperatura może nagle spaść.

Całość ładunku - na górze Rhombodera (te mniejsze), na dole Plistospilota.
Rhombodera basalis, L2


Plistospilota guineensis, L3
Zielone rhomboderki okazały się nadzwyczaj żywotne i ruchliwe, kręciły się w swoich pojemniczkach, po chwili na jednym poluzowała się gumka i maluch błyskawicznym sprintem przemieścił się metr dalej. Dobrze, że zauważyłem, inaczej kuchnia stałaby się jego/jej ostatnią przystanią. Plistospilotki za to siedziały nieruchomo i udawały patyki, co szło im wyjątkowo dobrze. Zaskoczyła mnie ich wielkość - pierwszy raz zobaczyłem modliszkę, która już w stadium L3 miałaby ponad 2 cm. Plistospilota nie na darmo ma ksywkę mega-mantis.

Próbowałem zrobić jeszcze parę zdjęć na ręce tytułem dokumentacji i znów wyszła różnica temperamentów. Plistospilota pozowały godzinami, zgodnie ze strategią gałązki, natomiast Rhombodera biegały mi po ręce jak opętane, szybkie jak świerszcze, w związku z czym żadne zdjęcie się nie udało.

Potem zwierzątka zostały wpakowane do wcześniej przygotowanych terrariów (znów był kłopot z Rhombodera, co chwila któraś wychodziła z pojemnika, modliszki generalnie znają tylko jeden kierunek przemieszczania się - do góry). Wsypałem im jeszcze, klnąc pod nosem, parę drozofili (oczywiście jak zwykle parę sztuk rozbiegło sie po kuchni), włączyłem jako ogrzewanie lampki z Ikei i biegem poleciałem do pracy, bo było już po 10tej.

Rhombodera...
...i Plistospilota w swoich nowych mieszkankach

Brak komentarzy: